To chyba najlepsza chałka jaką robiłam. Mięciutka, puszysta, delikatna i przygotowywało mi się ją bardzo dobrze. Ciasto fajnie współpracowało przy wyrabianiu i rośnięciu. Także jeśli zastanawiacie się nad jakimś weekendowym wypiekiem to może skusicie się na drożdżową chałkę? :)
Składniki:
- ok. 30 g świeżych drożdży
- 1 szklanka ciepłego mleka
- ok. 3,5 szklanki mąki pszennej + 2 łyżki mąki do rozczynu
- 60 g cukru + 2 łyżki cukru do rozczynu
- 1 jajko
- szczypta soli
- 5 łyżek miękkiego masła
W ciepłym mleku rozpuścić rozkruszone drożdże, dodać po 2 łyżki mąki oraz cukru, wymieszać i odstawić w ciepłe miejsce na ok. 10-15 minut, żeby rozczyn zaczął pracować.
Do miski wsypać przesianą mąkę, cukier, sól, jajko, masło i pracujący rozczyn. Wymieszać i wyrobić rękoma na gładkie, nieklejące się ciasto. Gotowe włożyć do miski, przykryć czystą ściereczką i odstawić na 45 minut w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.
Po tym czasie ciasto ponownie wyrobić, podzielić na 4 równe części i z każdego z nich turlając po blacie zrobić długie wałeczki. Połączyć je na jednym końcu. Wałeczki ponumerować od 1 do 4 licząc od lewej do prawej strony (najbliżej lewej ma nr 1, najbliżej prawej ma nr 4). Wałek nr 1 przełożyć na wałek nr 3. Nr 4 przełożyć na nr 2 (który powstał z pierwszego przełożenia), nr 2 i 3 skręcić ze sobą. Powtarzać przekładanie, aż chałka będzie zapleciona, końcówki połączyć ze sobą i delikatnie podwinąć (a jeśli nie chce Wam się bawić w takie przekładanie to wystarczy podzielić ciasto na 3 części i zapleść warkocz).
Zaplecione ciasto położyć na blachę do pieczenia, przykryć ściereczką i odstawić na 30-45 minut, żeby ciasto wyrosło. Przed pieczeniem posmarować je delikatnie po wierzchu olejem lub rozkłóconym jajkiem. Piec w temperaturze 175 stopni C przez ok. 25 minut.